tomaszmiler.com

Żakiet ślubny bespoke

Żakiet to ubranie o niezwykle ograniczonym spektrum zastosowań. Dla lwiej części osób jedyną okazją, żeby je założyć jest dzień ślubu. Oczywiście wykorzystałem tę okazję 🙂

W pierwotnej wersji żakietu, którą faktycznie nosiłem podczas ślubu miałem inną kamizelkę w kolorze buff, która jednak okazała się nieprawidłowo skrojona. Po odpowiednim zgłębieniu tematu uszyłem nową kamizelkę już we własnej pracowni i dzisiaj prezentuję Wam mój żakiet ślubny w nieco zmienionej odsłonie z kamizelką w kolorze gołębim.

Muszę przyznać, że zwariowałem trochę na punkcie ubrań formalnych. Im więcej noszę absolutnie czystej klasyki, tym bardziej jestem przekonany, że w wypadku takich ubrań zbyt dużo własnej inwencji twórczej jest całkowicie niewskazane. Bez przerwy otrzymuję maile o tym czy można założyć do ślubu to w kolorze bordowym albo tamto w kratkę, żeby „jednak się jakoś odróżnić”. No cóż, nie można. A w zasadzie to można, ale czy wyważanie otwartych drzwi jest naprawdę konieczne? Przecież tak łatwo odróżnić się od 99% par młodych zakładając coś zgodnego z zasadami klasycznej elegancji.

Jeśli interesuje Cię ponadczasowe piękno i elegancja…

Już teraz w SklepMiler.pl dostępny jest nowy, wyjątkowy produkt – pomysłowy wizytownik z dwoma przegródkami, który pozwala na łatwe rozdzielenie wizytówek własnych i otrzymanych. Zrobiony z najwyższej klasy roślinnie garbowanej skóry, niesie ze sobą nie tylko atrakcyjny wygląd, ale także wysoką funkcjonalność. Będzie pięknym uzupełnieniem Twojego stroju oraz raz na zawsze rozwiąże problem z przechowywaniem wizytówek.

Pomimo bardzo precyzyjnie zdefiniowanego kroju żakietu, pole do popisu w zakresie własnych wyborów jest ogromne. Każdy kto go zamawia, może zdecydować o: długości marynarki, wysokości punktu środkowego, kształcie linii wyłogów, kształcie jaskółki, kącie nachylenia kozerki, rodzaju guzików, długości rękawów, klapach i układzie guzików kamizelki oraz kroju spodni i wykończeniach. Niewiele osób potrafi podjąć prawidłowe decyzje w sprawie tych zagadnień, podczas gdy dopiero kiedy podstawy są spójne, można w ogóle dopuścić do siebie myśl o fajerwerkach i wodotryskach.

Z gołębią kamizelką i grafitowym krawatem, mój żakiet to w zasadzie wyłącznie odcienie szarości, które są złagodzoną wersją czarnych jak smoła ubrań wieczorowych (smokingu i fraka), które w świetle dziennym wyglądają blado, a głębi nabierają dopiero w oświetleniu sztucznym, przez co nosi się je wyłącznie po godzinie 18.

W brustaszy (to ta kieszeń na piersi) mam białą lnianą poszetkę obszytą ręcznie w rulonik, a w rozciętej butonierce (to ta dziurka na klapie) białego goździka.

Ponadczasowe piękno i elegancja w nowej odsłonie… 

Zachęcamy do przeczytania artykułu o tym, jak ocenić jakość koszuli w mniej niż minutę na blogu MilerSzyje.pl 

Prostota cechuje także wszystkie dodatki mojego zestawu. Mam proste, okrągłe spinki z masą perłową, a w rękawach cztery guziki w kolorze tkaniny, z której uszyto żakiet. Dziurki oczywiście są rozcięte i ręcznie obszyte, ale tym razem nie poczułem potrzeby do manifestowania tego przez ich rozpięcie.

W zestaw pięknie wkomponowały się także wiedenki bespoke od Tadeusza Januszkiewicza bez nakładanego noska. Podobnie jak cały zestaw, cechuje je prostota formy…

…choć wprawne oko dojrzy na podeszwie piękną „fiddleback waist”, która świadczy o ich szlachetnym pochodzeniu.

Według mnie żakiet najpiękniej wygląda w ruchu kiedy spodnie na szelkach z wysokim stanem zaczynają tańczyć wokół talii, a jaskółka rozwiewa się na wietrze nadając długiej marynarce żakietowej dynamiki. Choć pewnie nigdy nie założę już tego żakietu (no chyba, że otrzymam zaproszenie na Royal Ascot ;)) ani trochę nie żałuję, że go uszyłem!

Exit mobile version