tomaszmiler.com

Płaszcz na zimę: budrysówka

Jak ja ją kocham! Budrysówka (ang. duffle coat) w kolorze musztardowym, znanym też jako wielbłądzi beż, jest klasyką klasyki. To jedyny płaszcz z kapturem, któremu udało się wemknąć do kanonów klasycznej męskiej elegancji. Można zarzucać mu pewien brak formy, bo jak by nie było to jest workiem, ale atmosfera, którą wokół siebie tworzy, jest naprawdę wyjątkowa!

Odrobina historii

Podobno budrysówka ma polskie korzenie i wywodzi się od ubrań noszonych przez naszą szlachtę w XIXw. Mimo to prawdziwą popularność płaszcz ten zawdzięcza brytyjskiej marynarce wojennej, w której służył jako mundur noszony podczas pierwszej  i drugiej wojny światowej. Na powyższym zdjęciu widzicie generała Bernarda Montgomery, który rozsławił budrysówkę tak bardzo, że w UK cały czas mówi się na nią „Monty”. Jak widać na zdjęciu, budrysówki miały kiedyś bardzo obszerny krój, który dyskwalifikowałby je dzisiaj jako atrakcyjne ubranie.

Oczywiście najbardziej charakterystycznym elementem budrysówki są drewniane kołki i pętelki, których zamysłem jest możliwość swobodnego odpinania i zapinania ich w rękawicach, kiedy jest zimno. Kaptur płaszcza jest wystarczająco obszerny, aby objąć czapkę marynarską. Kolejną charakterystyczną cechą budrysówki  jest podwójna warstwa tkaniny na ramionach, które nie mają żadnego wypełnienia. Pozwala wykorzystywać ją jako płaszcz do noszenia torby na ramieniu. (coś czego nie zrobiłbym z moją dyplomatką…). Po II wojnie światowej okazało się,  że armia ma spory nadmiar budrysówek, które zaczęły być sprzedawane cywilom. W ten oto sposób budrysówka zyskała swoją sławę i popularność, której szczyt przypadł na lata 50 i 60 XX wieku.

Budrysówki dzisiaj

Jeśli chcesz mieć budrysówkę, warto walczyć o to, aby była możliwie zbliżona do oryginału. Minimum to kaptur, zapięcie pod szyją i nakładane kieszenie. Niestety znalezienie takiej w sklepie nie jest łatwe, ponieważ najczęściej spotyka się modne w ostatnich latach „wariacje na temat”, które nawet nie zbliżają się do pierwowzoru.

Próbowałem kiedyś uszyć budrysówkę, ale krawiec mi odmówił (nie powiem który :p). Ciekaw jestem jak zareagowaliby na to krawcy w pracowniach warszawskich. Warto dodać, że podszewki w kratkę, podobnie jak kołki z rogu bawolego, które powszechnie widujemy dzisiaj w budrysówkach, to elementy, które zostały dodane dopiero kiedy budrysówka święciła triumfy w świecie mody.

Mój zestaw

Moja budrysówka jest marki Topman, nie ma podszewki i ma drewniane kołki – tak jak pierwsze wojskowe budrysówki. Brak podszewki czyni z niej płaszcz, który nieco niewygodnie zakłada się na marynarkę, ale za to jest on cieńszy i bardzo mocno wyszczupla mnie optycznie, co jest korzystne. Pomimo że budrysówka jest płaszczem niezbyt formalnym, i tak zajmuje środkową pozycję w mojej garderobie, pomiędzy formalną granatową dyplomatką i popielatym płaszczem w jodełkę. Słabym punktem budrysówki są jej plecy, które przez brak dopasowania i „workowatość” muszą ustąpić miejsca pięknie wytaliowanym płaszczom o sztywniejszej konstrukcji.

Do budrysówki założyłem koszulę MTM z Garnitur u Krawca, a także jedwabny knit marki Hemley od Szarmanta, szary kaszmirowy szal, fioletową marynarkę, o której wspominałem już tutaj, spodnie z niebieskiej wełny w zieloną kratę, której nie widać z daleka (o tym przy okazji) i brązowe monki ze złotą klamrą. Ręce grzeją mi brązowe skórzane rękawiczki, a w dłoni trzymam sławną już torbę stowarzyszenia BWB, do którego należę. Ubolewam nieco nad bardzo subtelnym brandingiem torby, ale jeśli przyjrzycie się dokładnie zobaczycie oxforda, który jest logiem BWB.

Budrysówka to jeden z tych elementów ubrania, który mocno przykuwa uwagę i łatwo można to wykorzystać. Tym razem chciałem ubrać się w sposób niezobowiązujący. Może idę do pracy, a potem na siłownię? A może byłem właśnie na sobotnich zakupach w mieście? A może po prostu wybieram się do znajomych i mam w torbie kieliszki tulipanowe i 2 butelki whisky? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że mam na sobie wiele ubrań, które nawiązują do klasycznej męskiej elegancji (niekoniecznie nią będąc) i jak widać świetnie się z tym czuję.

Mam krawat, marynarkę i przedziałek, więc dla dużej części ludzi ubrałem się „na galowo”, ale ja idę ulicą pewnym krokiem, balansując po granicach elegancji i rzucam się w Poznań… 🙂

W następnych wpisach: kaszkiet z Harris Tweedu, damska koszula bespoke oraz jedwabny knit, który widzieliście w tym wpisie!

Do zobaczenie wkrótce!

Zapisz

Exit mobile version