tomaszmiler.com

Garnitur w jodełkę z Harris Tweedu

Spodnie, które chcę Wam dzisiaj pokazać widziałem wcześniej wyłącznie na rysunkach apparel arts Lawrenca Fellowsa i to na tych najbardziej ekstremalnych. Jest wysoce prawdopodobne, że jestem jedynym miłośnikiem takiego ubrania w Polsce, ale nie mogłem powstrzymać się, żeby je uszyć choćby po to, żeby zobaczyć jak wygląda garnitur z Harris Tweedu w jodełkę. 😀 A wygląda tak!

Kiedy przymierzyłem tę marynarkę i wiedziałem, że mam dostęp do identycznej tkaniny, zrobienie z niej garnituru było jedynym wyborem, jakiego mogłem dokonać. O ile na marynarkę z Harris Tweedu przychylnym okiem spoglądają niemal wszyscy, garnitur z tego materiału jest po prostu postrzegany jako dziadkowy. Szczególnie jeśli są w nim spodnie na szelki ze stanem w okolicach pępka, szeroką nogawką i mankietem. Wiem o tym dobrze, choć „dziadkowości” w moim zestawie (to nie stylizacja, bo na nic się nie stylizuję) nie dostrzegam. No, ale zacznijmy od początku…

Koszula i krawat

Mam sporo koszul uszytych na miarę – w końcu nimi handluję więc muszę wiedzieć, które są najlepsze i jak się je nosi. Z czasem odkrywam, że większości rzeczy w elegancji nie da się sprawdzić teoretyzując, ponieważ trzeba je faktycznie robić. Dlatego właśnie ochoczo eksperymentuję w poszukiwaniu własnego stylu. Od dawna wiem już, że kołnierzyki takie jak ten mi nie służą. Dlatego zacząłem szyć koszulę z kołnierzykiem takim jak ten z wydłużonymi wyłogami i ostrym kątem rozwarcia. Ten ostatni kołnierzyk bardzo mi się spodobał i nosząc go nagle poczułem, że mam ochotę na coś więcej. I tak powstał pomysł zrobienia kołnierza, którego na próżno szukać w sklepach. Przekonałem panie w szwalni (wielkie dzięki!) żeby zaprojektowały kołnierzyk specjalnie dla mnie. I tak też się stało. Kołnierzyk ma gigantyczne wyłogi o długości 12 cm! Jego zaletą jest jednak to, że przy moim ABSie (czyli absolutnym braku szyi ;)) przesuwa mi optycznie (ulubione słowo wielu elegantów!) szyję w dół dając złudzenie większej smukłości. O to chodziło! Szybko jednak zauważyłem, że kołnierzyk stwarza dwa problemy. Po pierwsze swoim rozmiarem z łatwością przykrywa niemal cały węzeł każdego krawata, a poza tym nad jego wyłogami ciężko zapanować. Problem pierwszy rozwiązałem krawatem od Macieja Zaremby, w którym zmieniono krój, tak aby dawał większy węzeł. Z kolei drugi problem wymagał zastosowania agrafki do kołnierza, która trzyma go „na ziemi” 🙂 W ten oto sposób stworzyłem zestaw o bardzo niespotykanych proporcjach węzła i kołnierza. Ciekaw jestem co o tym myślicie?

Garnitur

Marynarkę tę kupiłem w lipcu. To nie dlatego że wtedy jej potrzebowałem. Po prostu rozglądałem się za różnymi rzeczami, które chciałbym wrzucić do Gentleman’s Choice i chciałem ją wypróbować. Trochę obawiałem się zakupu marynarki na odległość, ale okazało się, że rozmiarówka uwzględniająca typ sylwetki oraz podająca szerokość ramienia (jeśli szerokość ramion w marynarce jest dobra, przerobić można prawie wszystko) i dająca 3 długości rękawów i marynarki w obrębie każdego rozmiaru dała radę bez problemu, co widać na zdjęciach.

Ten akapit to wspaniałe miejsce na westchnienie nad tym jak bardzo żałosne są moje umiejętności modelingowe. Mam mimikę twarzy Rogera Moore’a, która obejmuje 3 miny z tym, że moje są jeszcze gorsze (BTW uwielbiam Moore’a w Bondach!!!). To dla mnie wielkie wyzwanie, ale dążę do tego żeby w moich zdjęciach pojawiały się emocje. Trzymajcie za to kciuki 😛

Tweed wybacza tak dużo, że zdecydowanie jest najlepszą tkaniną do tego, aby nosić z niego marynarki RTW.

Marynarki z Harris Tweedu

A tak w ogóle to marynarkę z tego wpisu, z poniższego manekina oraz kilka innych znajdziecie w SklepMiler.pl.

Przy okazji projektu kaszkietów, kupiłem też sporo tweedu z czego uszyłem sobie dwie pary spodni. Harris Tweed w tym garniturze ma 480g/m b. To naprawdę gruba wełna i obawiałem się, że wąskie spodnie po prostu będą w niej wyglądać źle. Wtedy pojawił się ten obrazek:

Myślę, że dzisiaj jodła tego kalibru w tkalniach jest równie niepopularna jak tego typu spodnie na ulicach. Nakręciło mnie to tyko mocniej !!! Uszyłem spodnie o szerokości 23 cm z 5 cm mankietem. W rzeczywistości okazało się, że nie wyglądają tak ekstremalnie jak te na obrazku Fellowsa z Apparel Arts, jednak i w nogawkach jest pewien luz, który możecie zobaczyć np. na tym zdjęciu:

albo na tym:

Jestem bardzo zadowolony z tych spodni, ale teraz już wiem, że jeśli będę jeszcze kiedyś szył spodnie z tweedu pewnie pójdę w 24-25 cm szerokości dołem. Myślicie, że to dobry pomysł?

A co do długości? No cóż, kiedy opublikowałem poniższe zdjęcie na Instagramie, jedna z pracowni krawieckich na Savile Row dodała komentarz, że zgięcia są idealne. Dodam tylko, że spodnie szył mi Zbyszek Radlicki, a ja nieskromnie zgadzam się z opinią Brytyjczyków 😀

Ciekawym zjawiskiem, które zaobserwowałem na wakacjach w Szkocji jest to, że moje marynarki z tweedu zaczęły dopasowywać się do mnie po kilku-kilkunastu założeniach. Pasple w kieszeniach rozchyliły się niemal natychmiast po tym kiedy potrzymałem w nich trochę ręce, a plecy i rękawy marynarki szybko nabrały trójwymiarowej struktury, która odzwierciedla moją anatomię. W marynarce działa to wspaniale jednak nie ukrywam, że mam pewne obawy dot. spodni, a dokładniej tego, że pomimo wszytej kolanówki mogą szybko wypchać się w kolanach.

Magia tkanin i bransoletki

W tym zestawie największą radość dają mi tkaniny. Tak gruby tweed sprawia, że garnitur jest praktycznie płaszczem i swobodnie mogę chodzić w nim bez kurtki. Mój showroom mieści się w starym budownictwie gdzie zwykle jest chłodno więc w biurze też nie zdejmuję marynarki. Na powyższym zdjęciu Kasi Łukowicz wspaniale oddane są także struktura grenadyny w krawacie, która nie jest idealnie równa. Można nawet powiedzieć, że jest „lekko roztrzepana”, co wspaniale współgra z tym „co autor miał na myśli” ;). Na zdjęciu widać tez silny prążek na ciasno tkanej bawełnie i charakterystyczne „słoje drewna” na morze szelek Albert Thurston.

Ciężko jest także nie zauważyć bransoletek Viola Milano. Byłem ostatnio w Amsterdamie i spotkałem się tam z Tomem – założycielem tej marki.

Buty i skarpety

Długo myślałem jakie buty powinny pojawić się w tym zestawie i w końcu padło na podwójne monki Yanko. Yanko to chyba najtańsze buty z tak wspaniałą skórą i niewiarygodnie dokładnym wykończeniem. Zobaczcie co o butach Yanko pisze najlepszy specjalista w dziedzinie skór jakiego znam – Jakub Filip Szymaniak z bloga wdrugiejskorze.pl. Buty Yanko zestawiłem z wełnianymi skarpetami Happy Socks z kolekcji zimowej, które wspaniale pasują do tweedu i są kolejnym elementem subtelnie budującym nieformalny wygląd.

Miler, ogarnij się! Masz ciuchy jak dziadek… gdzie chcesz to nosić?

Na pewno niektórzy tak właśnie pomyślą. No cóż … nie przeszkadza mi to specjalnie 🙂 Dla mnie to dobry garnitur na zimowe spotkanie biznesowe albo wyjście od miasta z moją dziewczyną. Moi klienci kupują u mnie zwykle degustacje whisky lub ubrania. Podobne zestawy nigdy nie stanęły mi jeszcze na drodze jako przeszkoda w komunikacji lub osiągnięciu porozumienia z innymi ludźmi! Nie uważam nawet żeby były specjalnie ekstrawaganckie. Po prostu czuję, że chcę je nosić. I tyle.

A podchodząc do tego bardziej technicznie niż filozoficznie, jestem głęboko przekonany, że w tym jak postrzegany jest człowiek w ubraniu najważniejsze są kolory, a dopiero później to jak ubrania służą sylwetce. I teraz uwaga –> styl ubrań jest na szarym końcu. W świetle tego stwierdzenia podążanie za modą wydaje się po prostu głupie. I jest. Dlatego właśnie uważam, że lepiej trenować robienie chorągiewki niż przejmować się tym co myślą inni albo co było w gazecie 😛

Exit mobile version