tomaszmiler.com

Błękitny garnitur z moheru i łososiowa koszula

Zwariowałem dla moheru. Po uszyciu letniego power suitu poszedłem o krok dalej i uszyłem jeszcze jeden garnitur w bardzo letnim odcieniu błękitu z mieszanki wełny z moherem marki Scabal.

Co myślę? 

Zacząłem ostatnio rozumieć ten smutny fakt, że rozwarstwienie garderoby na ubrania letnie i zimowe jest warunkiem koniecznym bycia eleganckim facetem. Ciężko mi się z tym pogodzić, ponieważ niezależnie od zasobów (moje zasoby to łatwy dostęp do krawiectwa, ale równie bezsilne są tutaj duże pieniądze), podział garderoby na dwie części musi być procesem długotrwałym. Prawda jest taka, że krawiectwo nie ma litości dla nikogo. Ręczne wykonanie marynarki to kilkadziesiąt godzin pracy oraz nieodzowne przymiarki. Zdobycie kilku lub więcej sztuk jednocześnie jest po prostu niebywale trudne, a czasem wręcz niemożliwe, z uwagi na ograniczenia czasowe pracowni i dostępności klientów. Nie zmienia to oczywiście faktu, że letnie tkaniny takie jak moher, tropik, fresco czy solaro całkowicie zmieniają optykę noszenia ubrań kiedy jest ciepło.

Moje zestawy w letnich garniturach budziły ostatnio dużo emocji w social media. W Polsce jest 40 milionów fachowców, którzy znają się nawet na tkaninach, na których się nie znają 🙂 Na szczęście mogliśmy sobie z tego także pożartować. Moje dwie ulubione propozycje w ostatnim konkursie na facebooku to:

Autor: Łukasz Szkobel

oraz poniższa, która jest szczególnie niebezpieczna, ponieważ jest tak dobra, że dopiero z bliska widać, że to fotomontaż 😉

Autor: Krzysiek Sobiński

Oczywiście pewna frakcja ubrań może pozostać całoroczna (np. granatowy i grafitowy garnitur z wełny w gramaturze 260-300 g), ale do prawdziwie letniego stylu zbliżyć się można wyłącznie stosując tkaniny, których nie tylko splot (otwarty!), ale przede wszystkim kolory są spójne z okazją. W końcu elegancja polega na tym, aby ubranie było niewymuszone i harmonizowało z otoczniem. Tak właśnie jest z jasnymi kolorami latem. Następny letni garnitur na moim celowniku to kolor popielaty. W przyszłym roku także ciężko mi chyba będzie sobie odmówić solaro 😉 W sumie to kusi mnie też jakiś ładny tytoń 😉

Im więcej garniturów szyję, tym bliższy jestem wniosku, że tkanina jest w zasadzie tak samo ważna jak ręka krawca. To nierozłączna składowa dobrego garnituru. Poszedłbym nawet dalej i stwierdził, że wykorzystanie kiepskiej jakości tkaniny w pracy doskonałego rzemieślnika to po prostu zbrodnia. Tkanina taka nie jest w stanie wytrzymać próby czasu, którą doskonałe rzemiosło zniesie bez problemu. Dlatego nie warto szyć z okazyjnie kupionych tkanin niewiadomego pochodzenia.

W zasadzie takie same prawidła rządzą ubraniami konfekcyjnymi. O ile wiele wyznaczników luksusowych garniturów szytych na miarę można próbować odwzorować w ubraniach RTW (ang. ready to wear), w przypadku tkaniny nie ma żadnych skrótów i taryfy ulgowej.

A tak przy okazji, to niedługo premiera garnituru RTW Miler Menswear. Muszę przyznać, że wpisanie tkaniny (a będzie to wełna z merynosów o skrętności 130s produkowana w UK) w rozsądną cenę garnituru wymagało niemal ekwilibrystycznych umiejętności przedsiębiorczych, ale udało się 😉

Co noszę?

Ta mieszanka moheru z wełną (więcej o moherze tutaj) prezentuje najbardziej typowe właściwości moheru – jest sztywna i przewiewna. Ma to dwie wielkie zalety – odporność na gniecenie i doskonałe właściwości wentylacyjne. Choć to tkanina marki Scabal, oceniam ją odrobinkę gorzej niż prezentowany poprzednio garnitur legendarnej marki Reed & Taylor. Obie tkaniny mają po kilkadziesiąt lat więc ciężko powiedzieć o nich bardzo dużo (tego typu kolekcjonerskie kupony zwykle nie mają metek z parametrami), ale być może różnica tkwi w fakcie, że kupon z poprzedniego garnituru to „kid mohair” czyli wełna z runa młodych kóz angorskich, których włosie ma niższą średnicę. Tak czy inaczej, garnitur sprawuje się doskonale i definitywnie przyczynia się do faktu, że moher jest moim odkryciem sezonu 2016 🙂

Ale łososiowa? 

W zestawie tym pokusiłem się także o zaprezentowanie dość nietypowej koszuli. Choć krój nie różni się od koszuli półformalnej Miler Menswear, to jej kolor dyskwalifikuje ją jako produkt w regularnej ofercie. Jest łososiowa… W zasadzie to widzieliście ją już wcześniej w stylizacji zimowej z kaszmirowym płaszczem fango pack z kołnierzem z wydry. Tym razem stwierdziłem jednak, że równie dobrze zaprezentuje się w stylizacji letniej. Co o niej myślicie?

Jak widzicie, pokusiłem się także o dość odważne szelki i całkiem ekstrawagancki krawat. Bez wątpienia jednym z nadchodzących trendów krawatowych są duże wzory i niedługo z pewnością zobaczycie ich więcej. Dzisiejsza stylizacja być może jest na granicy akceptowalności, ale w jakiś sposób jej elementom udało się podbić moje serce i pomyślałem sobie, że nie mam zbyt wiele do stracenia nosząc ją 😉 Krawat to seven fold z drukowanego jedwabiu, bez podszewki z ręcznie rolowanymi brzegami. To prototyp nowej linii krawatów Miler. Chcemy zrobić coś dla najbardziej wymagających 😉

W zestawie noszę także teczkę Manufaktura Miler, która bynajmniej nie jest elementem scenografii, tylko moim codziennym towarzyszem. Mamy już skórę, mamy już projekt, mamy maszyny, czekamy tylko aż wszystkie mosiężne okucia zostaną odlane i zaczynamy produkcję! Roślinnie garbowana skóra krowy od zewnątrz i zamszowa mizdra świni od wewnątrz. Co myślicie?

BTW to oczywiste, że jedni lubią widoczne logo na produktach, a inni nie. Uznaliśmy jednak, że miejsce na odwrocie teczki nad „wanienką” jest absolutnie epickie – miejsce wyduszania jest ryzykowne (największy element – klapa teczki), ale daje możliwość łatwego ukrycia lub dyskretnego pokazania naszej „eMki” zależnie od woli posiadacza teczki (wink, nod)  😉

A skoro jesteśmy już przy skórze, to serdecznie zachęcam Was do skorzystania z drugiej edycji preorderu akcesoriów skórzanych Miler Menswear, który cieszy się niewyobrażalną wprost popularnością (pssst… to pewnie przez atrakcyjne ceny 😉 ) Więcej na ten temat tutaj.

Exit mobile version